czwartek, 11 lutego 2016

W jaki sposób oswoić tęsknotę i ból?



Tęsknisz za kimś? A może kogoś ci brak? Może ktoś kiedyś był i odszedł, nie tak dosłownie, nie z tego świata, odszedł jako człowiek, twój człowiek. Tęsknisz tak bardzo, że nie pozwala ci to normalnie funkcjonować, oddychać, żyć. Wszystko się diametralnie zmieniło, jest jakoś inaczej, pusto, a tylko o jednego człowieka ci mniej. Znasz to uczucie? Taką przerażającą dziurę w środku samego siebie? Jakby ktoś odchodząc, zabrał ze sobą kawałek twojego serca? Znasz to? Ból tęsknoty? Brak czegoś nieokreślonego? Czy wiesz, jak to jest nie czuć nic?
Tęsknisz za Nim. Każdego dnia na nowo. Budzisz się i to po prostu przypływa, jak fala. Pierwsza myśl - ON. Co robi, co zjadł na śniadanie, z kim dziś rozmawiał, co zobaczył, czy pomyślał o Tobie. Nie zadzwonisz ani nie napiszesz. Wiesz co właśnie zrobiłaś? Stchórzyłaś. Po raz kolejny. Włóczysz nogami do kuchni i robisz herbatę, nawet nie zauważasz, kiedy wyciągasz dwa kubki. Przyzwyczajenie. Tak dużo Jego wokół ciebie, choć namacalnie wciąż ci Go brak. Przeglądasz gazetę, niczego konkretnego nie szukasz, na nic nie liczysz. No może na to, że dziś jest ten dzień, kiedy przyjdzie i powie ci, że wszystko będzie po staremu. Każda najprostsza czynność jest wypełniona myślami o Nim. Nawet, gdy suszysz włosy albo zmywasz naczynia, gdy idziesz do sklepu albo jedziesz tramwajem, gdy myjesz zęby albo próbujesz się uczyć, gdy sprzątasz pokój albo jesz obiad. Zawsze masz Go gdzieś przy sobie. Ta tęsknota momentami cię przeraża. Tracisz sens, gdzieś po drodze zgubiłaś siebie, wykańczasz się. Ile myśli można obdarować jednemu człowiekowi, żeby kompletnie nie zwariować? Gdzie jest granica tęsknoty? Jak powiedzieć sobie "dość"? Czy możliwym jest odpuścić i zapomnieć?
Nie potrafisz przestać. Wciąż liczysz, że będzie jak kiedyś, że znów będzie cały twój.
Powiedz, ile jeszcze łez musisz wylać, żeby zrozumieć, że to już przeszłość? Że było, minęło?
Tęsknisz za przeszłością. Za tym, co kiedyś. Bywało lepiej, prawda? Chociaż inaczej i może czasami trochę nierozsądnie, bez namysłu, bez planu, bez żadnej presji.
Było łatwiej. Wakacje. Jakieś 5 lat wstecz. Inne życie, inna Ty, inni ludzie obok, zupełnie inny świat. Niby wciąż tak samo, ale jednak inaczej. Prościej. Tego Ci brakuje - spokoju, ciszy, braku nacisku i zegarka w głowie, który co jakiś czas dzwoni nad głową i krzyczy "musisz".
Pomyśl, co takiego się stało, że wszystko tak nagle się zmieniło? I nie mów, że dorosłaś, że nastały inne czasy, bo to, kim jesteś zależy tylko od Ciebie i ta świadomość siedzi tylko w Twojej głowie.
Tęsknisz za ludźmi, którzy odeszli, i których powrót jest już niemożliwy. No cóż, to już nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać. Ktoś powie ci "zapomnij", ale ty tego nie zrobisz. Ktoś inny stwierdzi, że taka jest kolej rzeczy i może właśnie tak miało być. Jeszcze ktoś napomni, że wszystko jest po coś i nic nie dzieje się bez powodu. Pewnie każda z tych osób będzie miała po części rację, ale prawda jest taka, że nigdy nie zapomnisz i nie tak miało być, bo nikt nie zasługuje na śmierć i chociaż tak zbudowany jest ten świat, to zawsze jest jeszcze za wcześnie.

W jaki sposób oswoić tęsknotę?
Wystarczy zastanowić się dlaczego jest, jak jest i czy jeszcze można to zmienić. Akceptacja rzeczywistości często jest trudna do zrealizowania. Nie tak łatwo jest zrozumieć swój błąd, czyjeś przewinienie, przeszłość, życie. Ciężko jest nam pogodzić się z jakąś stratą. Ale wystarczy troszkę cofnąć się wstecz i zapytać samego siebie "dlaczego?". To bardzo inteligentne pytanie i sprawia nam ono wiele trudności. Na pytanie "dlaczego nie naprawisz swoich błędów sięgając delikatnie w przeszłość?", odpowiadamy "bo się boję". Boimy się, że będzie jeszcze gorzej, że się ośmieszymy, że nic nie wskóramy. Myślimy, że to bez sensu tak grzebać w tym co było, że tylko stracimy czas i energię.
Więc, jeśli tęsknię za dawną przyjaciółką, to nie ma sensu już do niej dzwonić?
Jeśli facet, którego kocham strasznie mnie zdenerwował i mając świadomość Jego upartości, mam pierwsza nie wyciągnąć ręki?
Jeśli mam w głowie obraz pięknego miejsca, w którym zawsze czułam się lepiej, to co stoi na przeszkodzie, żeby tam nie pojechać?
Pytanie nie powinno brzmieć "jak oswoić tęsknotę?", tylko "co nas ogranicza, żeby wyzbyć się jakiegoś braku?".




Jak poradzić sobie z bólem spowodowanym samotnością? Odwiecznym brakiem drugiej osoby obok? Pustką wewnątrz i dookoła? Jak przetrwać i żyć, widząc pełno szczęśliwych i szaleńczo zakochanych w sobie ludzi?
Mówimy "to nic" i machamy odruchowo ręką. Udajemy, że nas to nie rusza, nie tyczy. Ale wracamy do pustego mieszkania i już w progu uświadamiamy sobie, że nie ma nawet do kogo powiedzieć "dzień dobry". Z rozpaczy obdzwaniamy znajomych, rodziców, dziadków, żeby móc komuś się wyżalić, móc z kim pożartować.
Ta samotność siedzi gdzieś głęboko w nas, nie przyznajemy się do niej, nie mówimy o tym głośno. Jest dobrze tak, jak jest. Do czasu. Aż nie przyjdą Walentynki, nie miniemy na ławce w parku obściskującej się pary, nie przeczytamy listu miłosnego przyjaciółki, nie zaczniemy wspominać.
Samotność boli. A co gorsze, samotności boi się każdy z nas, bo każdego może ona dopaść.

Istnieje też ból spowodowany tęsknotą. Tęsknotą za ludźmi, za zranioną miłością, za przeszłością, za czymś nieodwracalnym. Taki ból rani najbardziej, najmocniej.
Więc jak go przezwyciężyć? Jak z nim żyć? Zwyczajnie zaakceptować? Ale jak pogodzić się z samotnością, z wiecznie nieudanym życiem, z depczącymi po piętach wspomnieniami? Jak zapomnieć o czymś, co pozostawiło na sercu ślad?
Zawsze będziemy za czymś tęsknić, do czegoś wracać, coś wspominać. Zawsze będzie nam czegoś brakowało, choć nie zawsze będziemy wiedzieli czym to jest. Jeszcze nieraz ukuje nas serce na dźwięk czyjegoś głosu, zapachu, dotyku, sposobu gestykulacji, uśmiechu, oczu. Jeszcze zatęsknimy za straconymi szansami i niewykorzystanymi okazjami.
To nie jest tak, ze można żyć i nie usychać z tęsknoty.
Każdy do czegoś wzdycha.
Każdemu czegoś brak.